Najpierw mój drugi chleb na zakwasie - przepis pochodzi od niezawodnej Dorotus z Moich Wypieków. Choć na początku myślałam, że nie wyjdzie... pierwsze wyrastanie - prawie nic, ciasto cały czas w miarę luźne, kleiste... Zamiast ulepić kulę, wlałam do foremki i odstawiłam na kolejne godziny ;) Po ok. 2 godzinach zajrzałam... ooo, ale urosło :) Nareszcie :) Zostawiłam jeszcze na godzinkę i hop - do pieca :) Wyszedł piękny :) Z cudownymi dziurami, niesamowicie smaczny - gorąco polecam :)
W sobotę upiekłam puszyste bułeczki - także znalezione u Dorotus :) Rzeczywiście, są bardzo puszyste i dobre (szczególnie ciepłe ;)). Jedyny minusik to taki, że czuć dosyć drożdże :)
Zdjęcie niestety nie za dobre, robione telefonem (w aparacie baterie zastrajkowały):

Także w zeszłym tygodniu upiekłam mój pierwszy chleb na zakwasie - przepis stąd. Może jeszcze kiedyś spróbuję go zrobić, może... Wyszedł taki trochę klajstrowaty... Ciasto było bardzo lejące i klejące, nijak kuli nie ulepiłam, dodawałam mąkę, ale ileż można dodawać... Za to w smaku dobry - ale raczej pierwszego dnia, na drugi jeszcze bardziej gliniasty się zrobił :)
Chyba na razie nie będę Was kulinarnie zamęczać... Twórczo sobie działam, niedługo będę mogła pokazać efekty :) I oczywiście cały czas kulam filcowe kuleczki :)
Dobranoc :)


