sobota, 14 kwietnia 2012

Ja szyję?!

Generalnie z igłą i nitką to się nie lubimy :) Gdy mam przyszyć guzik, to odwlekam to maksymalnie długo - do czasu, aż ktoś z domowników zapragnie ubrać bluzkę/spodnie/spódnicę (niepotrzebne skreślić), w których guzik odpadł.
Ale... Od paru lat z podziwem oglądam Tildowe króliki (i nie tylko) u różnych szyjących je osób. Też takie chciałam :) Mniej więcej rok i dwa miesiące temu (hahaha) rozrysowałam sobie szablony na dwa króliki i... przystąpiłam do cięcia. Po piątej parze nożyc, które ledwo cięły dałam sobie spokój :) Poskładałam materiał i odłożyłam. Do czasu... aż na forum Craftladies Klaudynka rozpoczęła szkółkę szycia maskotek i pierwsze, co uszyły, były króliki Tilda :) Przypomniałam sobie o moim materiale, wyciągnęłam go i pocięłam - nożyczki udało mi się w międzyczasie "pożyczyć" od mamy :) A potem szyłam, szyłam i szyłam - wieczorami oczywiście, żeby dziewczyny nie widziały - to były prezenty świąteczne dla Agatki i Emilki. Jeszcze muszę uszyć królika dla Milenki :) Oczywiście wszystko szyłam ręcznie.
Powiem szczerze, że bardzo fajnie mi się szyło i wręcz polubiłam to :) Polubiłam igłę i nitkę :) I w ten sposób powstały Lily - królik Agatki i Marysia - królik Emilki :) Sukienki dla królików to czysta improwizacja :D





Emilka robi noski-eskimoski ze swoją Marysią:







Nie obyło się bez błędów oczywiście - wszystkie nogi odrysowałam sobie w jedną stronę i teraz widać brud z ołówka, ale mam nadzieję, że po praniu to zejdzie (na pewno kiedyś doczekają się prania, już są dosyć mocno miętoszone).
Jeśli chodzi o nie schowanie nitki w oczach - cóż, spodobały mi się takie rzęsy :)

Mam ochotę jeszcze parę Tildowych postaci uszyć, ale pewnie nie prędko to nastąpi...

10 miłych komentarzy:

Joanna pisze...

Piękne!! Ołówek spierzesz w letniej wodzie. Pozdrawiam

Tobatka pisze...

Śliczne! Urokliwe. Podziwiam,bo ja się nie kocham z igła i nitką również, ale moja niechęć jest chyba silniejsza od Twojej, bo - mimo wielkiej chęci posiadania niektórych szytych dzieł, mamy krawcowej, wychowania przy maszynie od urodzenia - nie planuję tej niechęci przełamywać...

Zdolność-tworzenia pisze...

Ostatnio szyję, gdy zmusi mnie konieczność, tzn. uzbiera się góra rzeczy do naprawy. Ten wstręt do maszyny złożył się chyba na lata szycia, dla siebie, rodziny i znajomych. Szyłam dosłownie wszystko od codziennych ubrań, do chrztu, ślubu, garniturów i futer.
Twoje króliki świetne, nie mogę zrozumieć jak ktoś szyje ręcznie, ponieważ od 5 letniego dziecka szyję na maszynie. Mimo wszystko lubię haft.
Odnośnie ołówka, polecam zakup mazaka utleniającego się po kilku godzinach. Mimo wszystko jak już ci pisano, ołówek się spiera.
Ja w ogóle nie rysuję. Wycinam z papieru formę, przypinam do tkaniny, wycinam z 0,5 cm zapasem i szyję na odległość połowy stopki. To chyba najszybszy sposób.
Pozdrówki i samozaparcia życzę.
Bardzo proszę wyrzuć to weryfikację obrazkową, która bardzo zniechęca do komentowania.

Bożenka pisze...

Super. Ja tez się przymierzam do króliczków juz dłuższy czas. Jakoś nie mam odwagi. Pozdrawiam

JUANA pisze...

Cuuudne są :). Sama dopiero zaczęłam i też się zakochałam. Sukienki marzenie :)

Eliza/Tuome pisze...

świetne króliki Ci wyszły ^^ i jakie piękne sukieneczki mają :)
pozdrawiam serdecznie

Doti pisze...

Dziękuję serdecznie, bardzo się cieszę, że moje króliczki się spodobały :)

szajajaba pisze...

Dziewczynki pewnie zachwycone? :)) świetne króliczyska ci wyszły! a może: wyszYły? :D

Ivalia pisze...

Króliczki super!
Ja jednak podziwiam Twój tutek na drucianą bransoletkę - chyba dzięki inspiracji Twoimi pracami powstały moje naszyjniki, choć za groma nie mogę sobie przypomnieć gdzie to NAPEWNO wynalazłam :>
Nie mniej podziwiam Twoje cudne wytwory bizuteryjne i skrycie zazdraszczam talentu. Serdecznie pozdrawiam :)))

Doti pisze...

Szajka, Ivalia - dziękuję pięknie :)
Ivalia, miło mi bardzo, jeśli kogoś inspiruję :)