Ale... Od paru lat z podziwem oglądam Tildowe króliki (i nie tylko) u różnych szyjących je osób. Też takie chciałam :) Mniej więcej rok i dwa miesiące temu (hahaha) rozrysowałam sobie szablony na dwa króliki i... przystąpiłam do cięcia. Po piątej parze nożyc, które ledwo cięły dałam sobie spokój :) Poskładałam materiał i odłożyłam. Do czasu... aż na forum Craftladies Klaudynka rozpoczęła szkółkę szycia maskotek i pierwsze, co uszyły, były króliki Tilda :) Przypomniałam sobie o moim materiale, wyciągnęłam go i pocięłam - nożyczki udało mi się w międzyczasie "pożyczyć" od mamy :) A potem szyłam, szyłam i szyłam - wieczorami oczywiście, żeby dziewczyny nie widziały - to były prezenty świąteczne dla Agatki i Emilki. Jeszcze muszę uszyć królika dla Milenki :) Oczywiście wszystko szyłam ręcznie.
Powiem szczerze, że bardzo fajnie mi się szyło i wręcz polubiłam to :) Polubiłam igłę i nitkę :) I w ten sposób powstały Lily - królik Agatki i Marysia - królik Emilki :) Sukienki dla królików to czysta improwizacja :D
Emilka robi noski-eskimoski ze swoją Marysią:
Nie obyło się bez błędów oczywiście - wszystkie nogi odrysowałam sobie w jedną stronę i teraz widać brud z ołówka, ale mam nadzieję, że po praniu to zejdzie (na pewno kiedyś doczekają się prania, już są dosyć mocno miętoszone).
Jeśli chodzi o nie schowanie nitki w oczach - cóż, spodobały mi się takie rzęsy :)
Mam ochotę jeszcze parę Tildowych postaci uszyć, ale pewnie nie prędko to nastąpi...
